Serial „Ginny i Georgia” słusznie przypomina nam, że aborcja jest osobistym wyborem.

Uwaga, spoiler: W siódmym odcinku trzeciego sezonu hitowy serial Netflixa przedstawia aborcję nastolatki. Lorraine Ali, krytyk telewizyjny w Los Angeles Times, docenia, że serial ignoruje amerykański kontekst polityczny i nigdy nie stawia widza w sytuacji, w której może on osądzić bohaterkę.
Serial? Ginny i Georgia .
Miejsce akcji? Klinika dla kobiet.
Scena? Ginny, 16 lat, jest w niechcianej ciąży i chce dokonać aborcji. Podczas konsultacji przedciążowej zostaje zapytana, czy potrzebuje czasu na podjęcie decyzji. Nie, odpowiada nastolatka. Jest pewna swojego wyboru.
Jej decyzja nie jest kwestionowana. Żadnego aktu skruchy z jej strony. Dlaczego? Po prostu dlatego, że my [widzowie] nie jesteśmy zaproszeni do zajęcia stanowiska. Jej wybór jest intymny i osobisty, nawet jeśli nadmierna polityzacja praw reprodukcyjnych niemal sprawiłaby, że uwierzylibyśmy inaczej.
Silne opinie, gorące debaty i batalie ustawodawcze są powszechne [w Stanach Zjednoczonych] od czasu orzeczenia w sprawie Roe v. Wade [które zalegalizowało aborcję] wydanego w 1973 r., a następnie uchylonego w 2022 r. przez Sąd Najwyższy . Nic więc dziwnego, że tak kontrowersyjny temat jest często nieobecny w serialach telewizyjnych: wyobcowanie połowy kraju rzadko kiedy jest korzystne dla oglądalności.
Wyjątki obejmują Maude [sitcom z lat 70., który zapoczątkował sposób przedstawiania kobiet, niewidziany we Francji], The Facts of Life [inny sitcom z lat 80.] i Jane the Virgin [o młodej dziewicy, która zostaje omyłkowo zapłodniona podczas wizyty u ginekologa, emitowany w latach 2014–2019], który poruszał ten temat w poruszających scenach. Jednak na ekranie przeważało uznanie bipolarności bohaterki nad przejrzystym opisem powodów i uczuć postaci.
Kolejna pułapka pojawia się, gdy aborcja jest poruszana w wątku pobocznym. Trudno więc nie zauważyć tych nawiasów.
Courrier International